Forum www.wiewiorki.fora.pl Strona Główna www.wiewiorki.fora.pl
Specjalistyczne forum o wiewiórkach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kicha i ciężko oddycha (świszczący oddech)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiewiorki.fora.pl Strona Główna -> Choroby
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gogo23x
Nowy użytkownik


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto, 25 Maj 2010, 13:13    Temat postu: Kicha i ciężko oddycha (świszczący oddech)

Mój suseł ostatnio ciężko oddycha ma świszczący oddech i kicha zwłaszcza wieczorem . Pomoże ktoś? Dzis chyba wybiorę się z nim do weterynarza ,ale każda rada się przyda. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karo
Wiewiórka admin


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Wto, 25 Maj 2010, 18:00    Temat postu:

Koniecznie idź do weterynarza, zaburzeia oddychania to poważna sprawa, nieleczone przeziębienie może się przerodzić w zapalenie płuc. Jeśli używasz trocin jako ścióli zmień ją na jakiś granulat lub coś innego żeby nie pyliło. Wtedy wiewiórce będize się lepiej oddychało. I maszeruj do weterynarza. Niech sprawdzi osłuchowo co się dzieje w płucach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gogo23x
Nowy użytkownik


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto, 25 Maj 2010, 23:30    Temat postu:

dzis jest juz lepiej praktycznie objawy ustały wcina wszystko jedzonko i lata po klatce. Jutro jadę kontrolnie do weterynarza ale myslę że będzie ok

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karo
Wiewiórka admin


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw, 27 Maj 2010, 21:37    Temat postu:

I jak byleś u weterynarza? Co powiedział? Jeśli to nie żadna choroba to zwróć uwagę na ściółkę jaką stosujesz może ona powoduje alergię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
susliczka
Nowy użytkownik


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: ano, spod kaloryfera:D

PostWysłany: Nie, 13 Cze 2010, 13:41    Temat postu:

Nie chciałabym Cię straszyć i niczego absolutnie wyrokować ale u mojego Pana Susła też tak się zaczęło a skończyło bardzo niedobrze... Sad

Ponad miesiąc temu zauważyłam, że przez prawie cały czas Pan Suseł się trzęsie. Jednak nikt poza mną tego nie dostrzegał a poza tym Maluch nie wykazywał innych objawów chorobowych. To niestety uśpiło moją czujność i w ogóle nie spodziewałam się nadchodzącej tragedii.
Ok. trzy tygodnie temu trzęsienie nasiliło się, doszło też kichanie połączone z pokasływaniem i od razu pognałam do weterynarza. Ten na podstawie samego opisu objawów i oględzin zawyrokował zapalenie krtani ew. oskrzeli. U tego weterynarza Pan Suseł był leczony trochę ponad tydzień, niestety nikt - poza samym weterynarzem - efektów nie widział.
Pomimo tych dolegliwości oddechowych Pan Suseł nadal był aktywny a ja wciąż nie przypuszczałam, że to może być coś bardzo poważnego.

Zmieniłam jednak weterynarza na takiego, który już był sprawdzony i wiedziałam, że się zna na susłach. Nie pojechałam do niego od razu tylko z racji tego, że niedawno się przeprowadziłam do innego miasta i odległość wraz z posiadanymi obowiązkami mi to uniemożliwiła.

Na miejscu, przed postawieniem jakiejkolwiek diagnozy zrobiono Małemu zdjęcie rentgenowskie, na którym było wyraźnie widać, że oba płuca są dość mocno zaatakowane guzkami. Na tej podstawie zdiagnozowano bądź krupowe zapalenie płuc - z szansą na wyleczenie - bądź nowotwór tychże organów oczywiście bez najmniejszych widoków na przywrócenie Malutkiego do zdrowia. Tą drugą ewentualność uznano jednak za mało prawdopodobną gdyż pomijając dolegliwości oddechowe Pan Suseł wydawał się być w całkiem dobrej kondycji.
Oczywiście okazało się, że poprzedni lekarz stosował na Małym leczenie całkowicie nieadekwatne do zwierzątka i jego zdrowotnej sytuacji.
Teraz przepisano mu nowy antybiotyk, który miałam mu podawać przez następne dwa tygodnie. Antybiotyk był oczywiście w postaci zastrzyków, które musiały być dość bolesne, bowiem podczas wpuszczania pod skórkę płynu Pan Suseł piszczał, wił się i bardzo wyrywał, choć na co dzień był bardzo dziarskim szaławiłą.
Pomimo stosowania leczenia widziałam, że jest z nim coraz gorzej, z coraz większym trudem oddychał przy czym doskwierający przez ostatnie dni upał i związana z nim duszność powietrza na pewno mu tego ułatwiały. Robiłam mu - zalecone przez weterynarza - inhalacje z Amolu lecz to chyba wiele nie pomagało. Przedwczorajsza noc była już jedną wielką męczarnią i jego, i moją. Pan Suseł przez całą noc wlókł się - bo chodzeniem już tego nie można było nazwać - po całym mieszkaniu,co jakiś czas przystając by ciężko dysząc kłaść się na podłodze. Wszelkie próby przenoszenia go w bardziej wygodne miejsce spełzały na niczym bowiem on resztkami sił znowu rozpoczynał swą morderczą wędrówkę. Nie spał prawie wcale. Tak dotrwaliśmy do rana. Ok. godz dziesiątej wyjechaliśmy wraz Maluchem na umówioną kontrolę u weterynarza. Po około 15 minutach drogi Pan Suseł udusił się na moich rękach patrząc na mnie szeroko otwartymi oczkami i pomimo,że wiedzieliśmy, że już nikt nie jest w stanie mu pomóc, dalej pędziliśmy do weterynarza najszybciej jak to było możliwe. Gdy dojechaliśmy na miejsce Maluszek zaczynał już sztywnieć choć nadal wydawało się, że zaraz otworzy półprzymknięte powieczki i do nas wróci. Na nasze życzenie weterynarz zrobił jeszcze zdjęcie rentgenowskie, na którym powierzchnia płuc była już prawie całkowicie zajęta przez guzy. Aby upewnić się, że guzy te były nowotworowe- czyli wypełnione tkanką stałą - rozkrojono jeszcze klatkę piersiową i oba płuca Pana Susła.
Okazało się, że żadne leczenie nie mogłoby mu już pomóc, on od pewnego czasu po prostu powoli umierał.

Pan Suseł miał dopiero trzy lata, był bystrym i bardzo kontaktowym samczykiem w sile wieku, jeszcze miesiąc temu podczas wyjść na dwór przeganiał wszystkie gołębie z trawnika i wydawał się być bardzo z tego dumny. W domu również miał wiele zajęć gdyż w wyniku przeprowadzki budował nowe siedziby mieszkalne dla siebie oraz swojej Suśliczki, którą tak szybko pozostawił wdową.

Pani Suślica od wczoraj bardzo intensywnie go szuka we wszystkich zakamarkach mieszkania mając pewnie nadzieję, że może niesforny Suślu zrobił jej psikusa i gdzieś się ukrywa. Już kilkukrotnie wywaliła wszystko z wiklinowej budki, w której po raz ostatni wynosiliśmy go z mieszkania. Nie wiem,kiedy straszna prawda do niej dotrze i jak ona sobie to wszystko wytłumaczy, ale na razie jest bardzo wystraszona jego nieobecnością. Będę musiała jak najszybciej sprawić jej jakieś towarzystwo by trochę ulżyć jej samotności po stracie swojego mężnego Pana Susła.

Wiem, że trochę za bardzo się rozpisałam i odbiegłam, już od tematu, jednak konkluzja jest taka, że teraz na każde suśle kichnięcie będę biegła do weterynarza i to absolutnie nie pierwszego lepszego. Choć w przypadku Pana Susła to i tak nie miało już znaczenia, gdyż to co się w nim działo było już nieodwracalne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiewiorki.fora.pl Strona Główna -> Choroby Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin